-==Biesiada - Czasopismo internetowe Zakładu Romantyzmu Wydzialu Polonistyki UW==-

Nawigator

Strona główna

Artykuły

Recenzje

Przyczynki

Kadra

Z zycia Zakladu

Archiwum

Linki

Kontakt


Uniwersytet Warszawski

Strona Uniwersytetu Warszawskiego


Wydzial Polonistyki

Strona Wydzialu Polonistyki

 

| Tomasz Mackiewicz
| Norwid wobec islamu

| Pobierz plik z artykułem:
- (format MS Word) Islam.doc [80 KB]
- (format PDF) Islam.pdf [177 KB]

| Dodano: Marzec 2005 r.

1. Orient romantyków

Dziedziniec meczetu Al-Hakima (powst. 990 - 1003), Kair (fot. 
Nasser Rabbat)

Dziedziniec meczetu Al-Hakima (powst. 990 - 1003), Kair (fot. Nasser Rabbat)

    Druga połowa XVIII wieku to w Europie okres szczególnego zainteresowania kulturą, historią i obyczajowością Orientu. Zjawisko to nieprzypadkowo zbiegło się w czasie z początkami kolonialnych podbojów Afryki i Azji przez europejskie mocarstwa, a zwłaszcza z wyprawą Napoleona do Egiptu (1798), która zapoczątkowała prawdziwą modę na kolekcjonowanie wszelkiego rodzaju pamiątek związanych ze starożytnym Wschodem. Politycznej i ekonomicznej ekspansji towarzyszyły literackie, artystyczne i intelektualne "podróże na Wschód". W roku 1721 Monteskiusz opublikował swoje Listy perskie, natomiast w 1787 ukazała się słynna Podróż do Egiptu i Syrii De Volneya, jedna z pierwszych bezpośrednich relacji z wyprawy do arabskich państw Bliskiego Wschodu. Moda na Orient zaowocowała także twórczością przekładową. W latach 1704 - 1714 ukazał się francuski przekład Baśni z tysiąca i jednej nocy Antoine Gallanda, w roku 1734 angielskie tłumaczenie Koranu, a pod koniec wieku niemieckie Gitagowindy, Laili i Medżuna arabskiego poety Dżamiego 1. Rozpoczął się dynamiczny rozwój filologii orientalnych i badań archeologicznych, powstały nowe dziedziny nauki, takie jak arabistyka czy egiptologia. Na uniwersytetach w całej Europie zakładano osobne katedry poświęcone badaniom nad historią i kulturą państw arabskich.
    W Polsce ważnymi ośrodkami orientalistycznymi były Puławy, gdzie Adam Jerzy Czartoryski gromadził zbiory literatury Wschodu oraz Uniwersytet Wileński, na którym wykładał znany orientalista Józef Sękowski. Językiem arabskim władali biegle także inni wykładowcy wileńskiej uczelni: Lelewel i Groddeck. Być może pod ich wpływem zainteresowanie Orientem pojawiało się w kręgu filomatów. I dla niektórych nie była to jedynie przelotna fascynacja - Aleksander Chodźko wykładał np. filologie wschodnie w College de France) 2.
    Orientalistyczne tendencje epoki znalazły swój wyraz również w literaturze. Świat islamu fascynował pisarzy przede wszystkim egzotyką i tajemniczością. Jawił się romantykom jako kraina dziewicza, pierwotna, nieskażona. Jego historia dostarczała tematów literackich i wzorów bohaterów, a malownicze krajobrazy inspirowały do tworzenia pejzaży zarówno malarskich, jak i poetyckich 3. Wschód stał się nową ziemią obiecaną dla wszystkich tych, którzy podzielali przekonanie Rousseau o zgubnym wpływie współczesnej cywilizacji na człowieka 4. Utwory wprost nawiązujące do literatury arabskiej i realiów świata islamu pisali Goethe (Dywan Zachodu i Wschodu), Byron (Giaur, Narzeczona z Abydos), Mickiewicz (Sonety krymskie, Farys, Szanfary), Słowacki (Ojciec zadżumionych, Arab) i Krasiński (Agaj-Han).
    Jednak wiedza romantycznych poetów na temat islamu była ograniczona 5. Czerpali ją głównie z książek i popularnych opracowań albo z pamiętników, takich jak Opis podróży z Paryża do Jerozolimy Chateaubrianda. Tak naprawdę bowiem interesował ich nie Wschód jako taki, ale jego mityczny, wyidealizowany obraz. Był to zatem Wschód wyobrażony, a nie poznany. I jako taki posiadał wartość przede wszystkim dekoracyjną:

    Europejczycy, czy to podróżowali osobiście czy też urządzali wyprawy w wyobraźni, owładnięci byli raczej swoimi wizjami tego świata niż jego rzeczywistością. Służył on raczej [islam] ich celom niż był przejawem dowartościowania go jako takiego. Z pewnością ich romantyczne podejście przyczyniło się do wzrostu wiedzy o Wschodzie i sympatii doń, ale ostatecznie powstała nowa bariera wyobraźni, która zastąpiła część wcześniejszych wyobrażeń 6.

Romantyczny orientalizm był zatem przede wszystkim zwykłą modą, i jak każda moda, także ta szybko przeminęła. Skończyła się wraz z rozwojem naukowych badań nad kulturą islamu, gdy zaczęto konfrontować mit z rzeczywistością. Porównanie to, jak można się domyślić, wypadło dla rzeczywistości niekorzystnie. Tym samym sen o magicznym, dziewiczym Wschodzie okazał się złudzeniem - na próżno szukać giaurów i "burzanów" w polskiej i europejskiej literaturze w trzeciej i czwartej dekadzie XIX w..
    Nieprzypadkowo więc autorzy słownika literatury XIX wieku poświęcili orientalizmowi Norwida, którego debiut poetycki przypadł na rok 1841, zaledwie dwa zdania i to przywołując dramat Kleopatra. Rzeczywiście, poetyckie walory kultury islamu nie interesowały poety. O ile dla Goethego, Mickiewicza, Słowackiego czy Krasińskiego islam był przede wszystkim źródłem tematów literackich, o tyle u Norwida jako taki w ogóle się nie pojawia. Nie oznacza to jednak, że był dla poety zjawiskiem zupełnie obojętnym. Wzmianki o nim pojawiają się często w nieliterackiej spuściźnie Norwida: w jego notatkach, listach i tekstach publicystycznych. Zainteresowanie autora Vade-mecum światem muzułmańskim miało bowiem nie tyle estetyczne, ile raczej intelektualne podłoże. Wynikało z zupełnie innych przesłanek niż te, które kształtowały romantyczną, literacką modę. Inne były jego założenia i konsekwencje. Stanowiło przede wszystkim wyraz historycznych, socjologicznych i religijnych przemyśleń. Przemyśleń, dodajmy, często naznaczonych troską i pesymizmem.

    2. Al-Hakim i "serdeczne zjednoczenie" chrześcijan

    Norwid niejednokrotnie pisał o prześladowaniach chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Wspominał o nich w odczycie W rocznicę Powstania Styczniowego, w liście do Michała Kleczkowskiego z 1858 roku, w Odpowiedzi C. K. Norwida niektórym obywatelom o stanie rzeczy narodowej zapytującym, a także w wielu krótkich notatkach rozproszonych w rękopisach poety. W jednej z nich można znaleźć następujący zapis: "Al Hakim wstrząsa potęgą Mahometa - Żydów i chrześcijan prześladuje. Sabejczykowie" 7. Ów Al Hakim, okrutny kalif Egiptu 8 żyjący na przełomie X i XI wieku, był dla Norwida nie tylko uosobieniem despotycznego, zbrodniczego władcy. Reprezentował zarazem najgorsze (w mniemaniu poety) cechy cywilizacji islamu: pogardę dla obcych i bezsensowne okrucieństwo. Podobne zapiski, mające najczęściej charakter zanotowanych w pośpiechu myśli, świadczą o tym, iż los chrześcijan żyjących pod panowaniem arabskim był dla Norwida palącym problemem. Lęk przed rzezią dokonaną przez jakiegoś nowego Al Hakima często mu towarzyszył. Postrzegał zatem islam jako siłę wrogą chrześcijaństwu, podkreślał religijny charakter prześladowań. Nie interesowały go ani historyczne, ani polityczne, ani społeczne przyczyny tragicznych wydarzeń na Bliskim Wschodzie. Interpretował je wyłącznie jako konflikt dwóch systemów wartości: chrześcijańskiej etyki nieprzeciwstawiania się złu i agresywnego, bezlitosnego, opartego na zemście kodeksu islamu.
    Poeta odnotowywał również, iż muzułmanie uważają chrześcijan za rasę niższą. Nie bez satysfakcji stwierdzał przy tym, iż ci "niżsi" zaczynają nad ludami arabskimi dominować: "Chrz[eścijanie]. Rasa niższa w obliczu Muzułmana. U brzegów kłonią się przed mocą okrętów. Owi słabi co raz zaczynają nad nim dominować" [XI, 412]. Jak widać, Norwid traktował zetknięcie chrześcijaństwa z islamem w kategoriach konfliktu i rywalizacji. W notatkach etno-filologicznych dał wyraz przeświadczeniu o fundamentalnych, być może nieprzekraczalnych, różnicach między dwoma wielkimi religiami monoteistycznymi: "Lud Koranu - lud Ewangelii: dwa ludy" [XI, 403]. Dwa ludy, dwa pisma, dwie różne tradycje, dwa całkowicie różne systemy wartości. W tym względzie był więc Norwid pesymistą. Nie wierzył w możliwość zgodnego współżycia chrześcijańskiej Europy i muzułmańskiej Azji.
    Diagnozie tej towarzyszył dylemat etyczny. Jak powinni zachować się prześladowani chrześcijanie? Czy należy kierować się wskazaniami zawartymi w Kazaniu Na Górze, czy też czynnie wystąpić przeciwko Arabom? Norwid rozstrzygał ten konflikt jednoznacznie, usprawiedliwiając podjęcie słusznej wojny w obronie własnej. Postulował w związku z tym zjednoczenie wszystkich chrześcijan przeciwko światowi arabskiemu. Pisał, iż wobec zagrożenia muzułmańskiego konieczne jest przede wszystkim zjednoczenie chrześcijan obrządku prawosławnego i katolików: "szczere zjednoczenie Łacinników z Grekami wystarczyłoby było na zabezpieczenie chrześcijan od muzułmanów" [XI, 403]. Jak się okazuje, myśl ekumeniczna ustępowała w tym przypadku logice krucjaty.

    3.
W stronę dialogu

    Stosunek Norwida do islamu nie zawsze jednak był nacechowany niechęcią i urazami. To nie aktualne, akcydentalne wydarzenia polityczne kształtowały jego wyobrażenia o "ludzie Koranu". Dramatyczne sceny rozgrywające się na styku Europy i Azji były w jego rozumieniu jedynie symptomami procesu o wiele bardziej złożonego i fundamentalnego. Stanowiły mianowicie efekt - używając określenia Samuela Huntingtona - "zderzenia cywilizacji" 9. Prowokowały tym samym do postawienia pytania o przyszłość wzajemnych relacji między chrześcijańską Europą i muzułmańskim Bliskim Wschodem, zmuszały do krytycznej, dogłębnej analizy zagrożeń i szans, jakie to "zderzenie" ze sobą niosło.
    Norwid był jednym z nielicznych poetów dostrzegających ten problem i konsekwentnie poszukujących jego rozwiązania. Pierwszym krokiem w stronę dialogu z islamem była dla niego próba poznania i zrozumienia odmienności "ludu Koranu". W notatkach z mitologii odnaleźć można wskazówki sugerujące, iż święte pismo islamu nie było mu obce:

    Według nauk Koranu, ziemia nie do człowieka należała: przez siedemdziesiąt tysięcy lat była w posiadaniu czterech ras, pierw utworzonych z materii wyższej, subtelnej i świetlnej. Byli to Diwy, Dżinny, Afryty i Peris (odpowiednie czterem elementom). Po tylu wiekach i dopełnieniu się ich wątku dopiero stworzony jest człowiek, aby bliżej i więcej stanowczo duch z materią ujednał się. I udziałany jest z tego piasku rudego, którego nosi nazwę, tudzież z gliny (Adam vel "czerwony - ryży - rudy") [XI, 411] 10.

    Nie wiadomo, co prawda, czy Norwid czytał Koran (choćby w przekładzie francuskim), czy też znał go jedynie z drugiej ręki - z jakichś popularnych opracowań bądź gazetowych publikacji. Nie ma na ten temat żadnych pewnych świadectw. Tak czy inaczej, nie trwał na stanowisku ślepego dogmatyka, bezrefleksyjnie przyjmującego i powtarzającego jedynie cudze, zasłyszane sądy i opinie. Wiedzę o islamie czerpał bowiem nie tylko z lektur, ale także z własnych, czynionych w Paryżu obserwacji. Dowodem na to jest stanowiący XIX ogniwo cyklu Vade-mecum wiersz Stolica. Utwór ten to poetycki zapis przechadzki po francuskiej metropolii, która została opisana jako drapieżnik osaczający człowieka. Przechodzień czuje się w niej nieustannie ścigany i obserwowany, niemal wciągany w pułapkę bez wyjścia:

O! ulico, ulico
Miast, nad którymi krzyż;
Szyby twoje skrzą się i świecą
Jak źrenice kota, łowiąc mysz.



Miasto atakuje wszystkie jego zmysły: otacza go "tłum", zewsząd dochodzą "krzyki", powietrze jest ciężkie, niezdrowe. Dookoła panuje zaduch. Wrażenia wyniesione z tego nieudanego spaceru opisuje Norwid tak, by nadać wierszowi jak największą dynamikę. Cały utwór to jakby kolejne, rzucane w różne strony spojrzenia przechodnia. Mijani ludzie nieustannie znajdują się w ruchu, ich działaniom towarzyszy zawsze pośpiech. W tym wielkomiejskim gwarze wszystko odbywa się regularnie aż do znudzenia, wręcz automatycznie:

Ruchy dwa, i gesty dwa tylko:
Fabrykantów, ścigających coś z rozpaczą,
I pokwitowanych z prac, przed chwilką,
Co - triumfem się raczą



    Miasto jawi się w wierszu jako machina piekielna. Jej tryby nie dosięgły jednak wszystkich, co nie umyka uwadze przechodnia. Zatrzymuje on wzrok na dwóch obrazach - przechadzającego się Araba i konduktu pogrzebowego:

Idzie Arab, z kapłańskim ruszeniem głowy,
Wśród chmurnego promieniejąc tłoku;
Biały, jak statua z kości słoniowej:
Pojrzę nań
wytchnę oku!

Idzie pogrzeb, w ulice spływa boczne
Nie-pogwałconym krokiem;
W ślad mu pójdę, gestem wypocznę,
Wypocznę - okiem!...

[II, 38 - 39]



Zarówno zachowanie Araba, jego biały strój, jak i dostojna aura otaczająca kondukt pogrzebowy wyraźnie kontrastują z demonicznym zgiełkiem miasta. Arab przechadza się nieśpiesznie "z kapłańskim ruszeniem głowy". Kondukt idzie "nie-pogwałconym" krokiem. Kapłański gest Araba oraz uświęcony ceremoniał pogrzebu przynoszą przechodniowi ukojenie ("wypocznę okiem"). Oba opisy sugerują przejście ze sfery profanum do sfery sacrum.
    Postać Araba nie jest zatem w tym wierszu etnograficzną ciekawostką. Z pewnością w stolicy imperium, jakim była w XIX wieku Francja, podobny widok nie mógł dziwić. Oko przechodnia nie zatrzymuje się zatem na Arabie ze zwykłego zaciekawienia "innością" egzotycznego przybysza. Uwagę przyciąga raczej otaczająca go aura świętości. Porównanie do kapłana sprawia, że można postrzegać go jako uosobienie wiary. Tę śmiałą i dziwnie brzmiącą pod piórem Norwida metaforę może rozjaśnić fragment z jego notatek:

    Śmieją się z muzułmanów, że Koran do szczętu za prawdę uważają - śmieją się z Żydów, że toż z Talmudem czynią - ale my Chrześcijanie swobodniejsi - czy na to swobodniejsi, aby pomijać? [VI, 624]

Wyśmiewana przez oświeconych Europejczyków wiara Żydów i muzułmanów w dosłowne znaczenie świętych pism nie zasługiwała więc zdaniem poety na pogardliwe lekceważenie. Wręcz przeciwnie - była w jego oczach wartością, gdyż zaufanie dla Pisma uznawał on za warunek prawdziwej religijności. Broniąc jego autorytetu, wielokrotnie polemizował z teorią ewolucji Darwina.
    We fragmencie zatytułowanym Modlitwa Norwid wskazał na jeszcze jedną ważną cechę arabskiej religijności:

    --- Do meczetu w Kaaba o godzinie modlitwy południowej wbiegł zapamiętale i zawołał: "Gore! --- dach świątyni w płomieniach!! -". Parę Greków podróżnych i Europejczyków wraz uciekło - żaden Arab głowy nie obrócił ani ziarn różańca nie pomylił, albowiem na południową przyszedłszy modlitwę, tęż pełnił I po skończeniu jej powstawszy z ziemi szli spokojnie z zwykłą powagą - i rozeszli się. Przypadku żadnego być nie mogło w domu modlitwy gdzie Arabowie nie przychodzą "pod wrażeniem Teatru-wiedeńskiego" - [VI, 645]

Tchórzostwu oświeconych, ucywilizowanych Europejczyków zostało w tym tekście przeciwstawione islamskie zaufanie w Bożą opatrzność. Koresponduje z tym tekstem także krótki fragment prozą O modlitwie [VI, 618 - 621], w którym poeta podkreślił głęboki sens i potrzebę osobistego dialogu z Bogiem. Takiej właśnie religijności, nieskażonej ideami, które przyniósł libertynizm, Rewolucja Francuska, laicka filozofia i rozwój nauk przyrodniczych, XIX wieczne chrześcijaństwo zdaniem Norwida dramatycznie potrzebowało. Nadając Arabowi miano kapłana, poeta stawiał go za wzór laicyzującej się Europie.
    O ile bohaterem Stolicy jest postać anonimowa, o tyle w wierszu Do Emira Abd el Kadera Norwid przywołuje historyczną postać przywódcy algierskiego powstania przeciwko francuskiej okupacji 11. Wiersz ten jest rodzajem poetyckiego hołdu złożonego człowiekowi, który potrafił wznieść się ponad wyznaniowe podziały i który, jak pisał Norwid w Nocie z 9 punktów, "piersiami swoimi 12.000 Chrześcijan zasłonił" 12. Jego wymowa jest jednak dwuznaczna. Już sama metaforyka tego dziękczynnego, pochwalnego utworu może być uznana za co najmniej niestosowną. Norwid przywołuje tu bowiem obrazy zwiastowania ("I sercem dobrą przyjąć wieść, / To jakby duch - łonem Dziewicy") i ukrzyżowania:

Bóg jeden rządzi z wieków i na wieki,
Nikt nie pomierzy Jego łask:
Chce? - to wyrzuci z ran swych ćwieki,
A gwiazdy w ostróg zmieni blask
.



Poeta porusza się zatem w sferze symboliki chrześcijańskiej. Podobne obrazowanie w wierszu dedykowanym wyznawcy islamu może być uznane za ekumeniczne foux pas. Ma ono jednak głęboki sens, który wyjaśnia druga strofa:

Więc hołd, Emirze, przyjm daleki,
Któryś jak puklerz Boży jest;
Niech łzy sieroty, łzy kaleki,
Zabłysną Tobie, jakby chrzest.

[I, 326]


Szlachetny uczynek emira-muzułmanina został nagrodzony metaforycznym, zaocznym ochrzczeniem i przyjęciem go w poczet wiernych kościoła katolickiego. Jak pisał Ryszard Zajączkowski,

    Emir wyrasta na <chrześcijanina z ducha>, człowieka spoza Kościoła, oświeconego jednak prawdą chrześcijańską () dzięki swej postawie, zasługuje [on] na wejście do <świątyni> większej, przeznaczonej nie tylko dla wyznawców jednej, choćby najprawdziwszej religii. Jego wielkość polega na tym, że nie uległ ciasnym wyobrażeniom o prawdzie i umiał dostrzec <obraz Boży> w <niewiernych> 13.

    Na czym polega dwuznaczność tego gestu poety? Na tym, iż można go równie dobrze odczytywać jako akt literackiego prozelityzmu 14 i jako hołd bezinteresowny - jako krok ku religijnemu pojednaniu. W pierwszym przypadku czyn el Kadera nie byłby czynem wyznawcy Mahometa, ale nieświadomego chrześcijanina: dobro, które uczynił wynikało po prostu z nieświadomego przyjęcia zasad Ewangelii. Tak więc, żeby dokonać tego w istocie chrześcijańskiego czynu, el Kader musiał stać się najpierw, bezwiednie, chrześcijaninem, a więc (co logiczne) musiał przestać być muzułmaninem. Okazuje się zatem, iż pewne czyny są zarezerwowane dla chrześcijan. Wyznawca islamu, a z pewnością także Żyd lub poganin, mogą je wykonywać pod warunkiem, że doświadczą jakiejś iluminacji, łaski, słowem, że obudzi się w nich, choć na chwilę, chrześcijanin.
    Można jednak również założyć, że przyjmując symboliczny chrzest, emir pozostał muzułmaninem. Przy takim odczytaniu wiersza można odnaleźć w nim myśl, iż ziarna ewangelii są obecne także w innych religiach. Faktyczna przynależność do danego wyznania nie jest tak naprawdę istotna, liczy się jedynie postawa wobec drugiego człowieka. W tym sensie mianując el Kadera chrześcijaninem, poeta wskazuje go jako wzór dla ludzi będących chrześcijanami jedynie - to określenie Norwida - "nominalnie". Taką interpretację może nasunąć ostatnia strofa wiersza:

To - namiot Twój niech będzie szerszy
Niż Dawidowych cedrów las;
Bo z Królów-Magów trzech, Tyś pierwszy,
Co konia swego dosiadł w czas!

[I, 327]


Emir został w tym fragmencie porównany do jednego z trzech króli, a więc do poganina, który wyruszył w podróż za nieznaną gwiazdą by złożyć hołd Chrystusowi. Ucieleśnia on zatem zarazem ideał człowieka religijnego i ideał człowieka dialogu. Gest wystąpienia w obronie niewinnie prześladowanych (szczególnie innych, obcych) zajmował w hierarchii etycznej Norwida miejsce szczególne. Za podobne czyny, wcielające ewangeliczne hasło miłości do bliźnich, poeta cenił Byrona 15 . Podobnie jak Byron, el Kader wzniósł się ponad religijne oraz narodowe podziały i zdobył na czyn być może nawet większy niż angielski poeta. Nie bronił w końcu swoich przed obcymi, ale odwrotnie - stanął po stronie obcych wbrew swoim.

    4. "My zawsze starsi Chrześcijanie niż katechiści"

    Norwidowskie przemyślenia na temat islamu mogą się wydać interesujące jako literackie i historyczne źródło nastrojów panujących w dziewiętnastowiecznej Europie w obliczu zderzenia się ze sobą różnych cywilizacji, procesu, którego apogeum można obserwować obecnie. Warto przypomnieć, iż drugim domem poety stał się na emigracji Paryż, stolica ówczesnego kolonialnego mocarstwa, a zatem miejsce, w którym ów proces był z pewnością najbardziej widoczny. Zjawisko to nie mogło umknąć uwadze poety. Był jego bacznym obserwatorem, a wnioski, jakie wyniósł z obserwacji mogą stanowić świadectwo autentycznego, a nie stylizowanego (literackiego) spotkania z religijną i kulturową "innością". Świadczą one również o wyczuleniu Norwida na problem dialogu europejsko-arabskiego. Autor Promethidiona widział w nim nie tylko gwarancję pokojowego współżycia obu cywilizacji, ale także szansę na ich wzajemne, duchowe wzbogacenie się. Nadając w Stolicy Arabowi miano kapłana i pisząc wiersz na cześć el Kadera, wyraźnie stawiał muzułmanów za wzór ateizującej Europie i wskazywał kierunek, z którego może nadejść impuls do tak przez niego oczekiwanego odrodzenia autentycznego życia religijnego.
    Co więcej, przypadek el Kadera wskazuje, iż w pojęciu Norwida Kościół, rozumiany jako wspólnota mistyczna, duchowa, nie mieści się w kościele pojmowanym jako ziemska struktura. Nie były to dla poety pojęcia tożsame, ale także - co oczywiste - nie mogły wykluczać się. Wspólnota ludzi dobrej woli wykraczała jego zdaniem poza instytucję kościoła, chociaż nigdy nie uwalniała się od niej. Jak w innych wyznaniach czy religiach zawarta jest cząstka Ewangelii, tak też ziemski kościół powinien wzbogacać się doświadczeniami niechrześcijan, choćby biorąc przykład z heroicznej postawy emira. Słowem, istotą chrześcijaństwa w ujęciu Norwida jest ciągłe wychodzenie ku temu, co inne, postawa otwartości i szukanie - tam gdzie jest to możliwe - elementów wspólnych dla różnych postaw religijnych. Do Boskiego przekazu zawartego w Ewangeliach nie można dodać już nic - poucza o tym wyraźnie ostrzeżenie kończące Apokalipsę św. Jana. Można jednak (a właściwie trzeba) pozwolić innym, by wskazywali prawdziwy sens tego przesłania. O ile Kościół Chrystusa jest nieomylny, o tyle kościół ziemski błądzi i powinien być tego świadomy. W innych mogą chrześcijanie zobaczyć siebie takimi, jakim powinni być.
    W liście do Konstancji Górskiej z 31 sierpnia 1865 roku Norwid pisał:

    my jesteśmy chrześcijanie, kiedy jeszcze leżymy w kolebkach, bo woda chrztu nas utwierdza zaś jesteśmy katolikami, nauczywszy się katechizmu i przystępowania do Sakramentu. Jest więc rzeczą jasną, że my zawsze starsi Chrześcijanie niż katechiści. [IX, 195]

Właśnie w tej kolejności: najpierw chrześcijanin, a potem katolik. A jeśli będziemy mieć w pamięci wiersz dedykowany el Kaderowi, najpierw człowiek żyjący (nawet nieświadomie) Ewangelią, a dopiero potem (nominalnie) chrześcijanin.

Przypisy:

1. Dżami (wł. Nur ad-Din, 1414 - 1492) był jednym z najpopularniejszych poetów perskich okresu klasycznego. Do jego najbardziej znanych utworów należą alegoryczne poematy Siedem tronów i Baharestan.
2. Orientalistą-amatorem był również Ludwik Spitznagel (1805 - 1827), który udzielał Mickiewiczowi korepetycji z języka arabskiego. Więcej o narodzinach europejskiej fascynacji Wschodem i kulturą islamu w: W. Kubacki, Z Mickiewiczem na Krymie, Warszawa 1977, s. 173 - 229; R. Przybylski, Podróż Juliusza Słowackiego na Wschód, Kraków 1982; Szkice z dziejów polskiej orientalistyki, red. S. Strelcyn, Warszawa 1957; A. Zajączkowski, Orient jako źródło inspiracji w literaturze romantycznej doby mickiewiczowskiej, Warszawa 1955; E. Said, Orientalizm, przeł. W. Kalinowski, Warszawa 1991; Egzotyka w literaturze, red. E. Kuźma, Szczecin 1990.
3. Jak pisał Francis Robinson: "[Świat islamu] był wyobrażany jako bogato zastawiony stół, na którym mogła się pożywić europejska imaginacja. Przez około 100 lat zaostrzone zostały apetyty Europejczyków, którzy zapoznawali się z coraz liczniejszymi opowieściami podróżników. Niepoślednią rolę odgrywała także Księga tysiąca i jednej nocy przełożona po raz pierwszy przez Gallanda w 1704 roku. Opowieści Księgi prezentowały Europejczykom ów wspaniały obraz kalifów, wezyrów, niewolników, dżinnów, lamp i zachwycających historii, opisów i wyobrażeń, w które Europejczycy chcieli ująć świat islamu [] Jednocześnie świat islamu przeobraził się w obszary, gdzie podróżowali Europejczycy poszukując swej tożsamości, ukrywając się w cudzoziemskich, egzotycznych szatach". F. Robinson, Islam, przeł. J. Pierzchała i M. Dziekan, Warszawa 1996, s. 18.
4. Por. na przykład prace Johanna Georga Hamanna i Johanna Gottfrieda Herdera, którzy widzieli w Azji realizację russoistycznej utopii. Zob. też W. Kubacki, Z Mickiewiczem na Krymie, dz. cyt.
5. Chociaż niektórzy, jak na przykład Mickiewicz, oddali się pilnym studiom nad literaturą arabską.
6. F. Robinson, dz. cyt., s. 18.
7. C. Norwid, Pisma wszystkie pod red. J. W. Gomulickiego, Warszawa 1971, t. 11, s. 415. Dalej - numery tomów i stron przy cytatach.
8. Al Hakim (996 - 1021) okrył się złą sławą okrutnika i prześladowcy zarówno własnych poddanych, jak i obcych: "jednych poddanych nagradzał fortuną, a innych posyłał na śmierć. Prześladował Żydów i chrześcijan, zakazywał posiadania psów i gry w szachy, nakazywał otwieranie sklepów po zachodzie słońca. Szczególnie dał się we znaki kobietom, wprowadzając różne zakazy, na przykład zabronił szewcom robić buty dla kobiet, a im samym uczęszczać do łaźni publicznych; te, które tam znaleziono, zamurowywano żywcem na miejscu", F. Robinson, Historia świata islamu, przeł. J. W. Kozłowska, Warszawa 2001, s. 34.
9. Por. S. Huntington, Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego, przeł. H. Jankowska, Warszawa 1997.
10. Zob. także: XI, s. 415, 417 - 418.
11. Abd al-Kadir (właśc. Muhij ad-Din, 1808 - 1883) w 1832 został przywódcą algierskiego powstania przeciwko Francuzom. Zjednoczył podzielone plemiona arabskie i na początku wojny zadał armii francuskiej ciężkie straty. Został schwytany i osądzony, a następnie (po trzech latach) ułaskawiony przez Napoleona III. Gdy w czasie wojny angielsko-tureckiej doszło do masakry chrześcijan, al-Kadir stanął w ich obronie i uratował wiele tysięcy niewinnych ludzi. Obecnie jest uważany za jednego z algierskich bohaterów narodowych i symbol walk narodowowyzwoleńczych.
12. "Jeśli armie powstaną bez własnego głosu - jak na przykład świadkowie w pojedynkach głos swój mieć muszą - tedy cóż nastąpi? Oto od czasu do czasu będzie na krańcach chrześcijańskiej karty świata rzeź libańska I wielkie będzie szczęście, jeśli się tam przypadkiem znajdzie jaki mahometanin, jak na przykład Abd el-Kader, aby piersiami swymi 12.000 Chrześcijan zasłonił, nim nadpłyną floty poniewczasie!" [VII, s. 149].
13. R. Zajączkowski, "Głos prawdy i sumienie". Kościół w pismach Cypriana Norwida, Wrocław 1998, s. 43.
14. Nie byłby to pierwszy epizod prozelityczny w biografii Norwida. W pochodzących z 1863 roku dwóch listach do Karola Ruprechta (18. IX. 1863, wrzesień-październik 1863) poeta wspomina o własnym udziale w nawróceniu muzułmanina Stanisława Murzy Baranowskiego [IX, 107 - 108, 115].
15. Zob. uwagi na ten temat zawarte w Wykładach o Juliuszu Słowackim.


Do góry


| Strona główna | Artykuły | Recenzje | Przyczynki | Kadra |
| Z życia Zakładu | Archiwum | Linki | Kontakt |

 

© Copyright by Biesiada - Czasopismo internetowe Zakładu Literatury Romantyzmu UW 2003 r.
|Webmaster|