| Pompeja
Norwida - glosy do interpretacji
| Pobierz
plik z artykułem:
- (format MS Word) Pompeja.doc [72 KB]
- (format PDF) Pompeja.pdf [152 KB]
| Dodano:
Grudzień 2003 r.
|
Karl Briułłow, Ostatni dzień
Pompejów (1830-1833), Muzeum Rosyjskie w Petersburgu
|
Pompeje, odkryte dla kultury w XVI wieku przez
włoskiego architekta Domenica Fontanę, niemal dwa stulecia musiały
czekać, by urosnąć do rangi tematu lub motywu atrakcyjnego dla sztuki.
To kolejność odwrotna niż w przypadku Troi, do której niezupełnie
pewnego odkrycia w XIX w. przez Henryka Schliemanna przyczyniła się
literatura. Pompeje sukces artystyczny zawdzięczają w dużej mierze
neoklasycyzmowi, który wiązał się z pasją poszukiwania starożytnych
korzeni kultury europejskiej i tworzył podwaliny pod nowoczesną
archeologię. Tematem miasta, pogrzebanego w 79 roku pod grubą warstwą
popiołu i lawy z Wezuwiusza, zainteresowali się malarze, m.in. Jacques
Louis David i Jean Auguste Dominique Ingres oraz rzeźbiarze, jak
Marchese Canova. W pierwszej połowie XIX w Giuseppe Fiorelli rozpoczął
dokładne badania nad pozostałościami po metropolii. Okres romantyzmu
przyniósł fascynację Pompejami, spowodowaną już nie chęcią odkrywania
starożytnych korzeni, ale poszukiwaniem piękna i pożywki dla wyobraźni
w kryjących wiele tajemnic ruinach, znakach zgładzonej cywilizacji. Nie
bez znaczenia było samo zdarzenie - pochłonięcie przez szalejące siły
natury kruchych tworów człowieka. Zniszczenie 20-tysięcznego miasta,
rozwijającego się prężnie od wieków, w ciągu zaledwie kilku godzin,
mogło stanowić dowód na istnienie ducha w przyrodzie, żywiołu
określanego mianem natura naturans 1.
Znamienne są tytuły dzieł romantyków, przetwarzających w obrazach lub
tekstach historię Pompejów. Ostatni dzień Pompejów (1830 -
1833) to obraz Karla Briułłowa, ukazujący w tonacji apokaliptycznej
dramat ginącego miasta. Ostatnie dni Pompejów to znowu tytuł
3-tomowej powieści Edwarda George'a Lyttona (wyd. 1834). Romantyczna
tradycja brania pod uwagę jedynie momentu tragedii, zagłady bujnie
rozkwitającej kultury odżyła w tytule filmu Sergio Leone Ostatnie
dni Pompejów (1959). Siła ekspresji tematu sprawiła, że w
literaturze romantycznej zaczęły pojawiać się także ewokacje,
podporządkowujące historię starożytnego miasta chwilowym skojarzeniom
bądź przetwarzające jego wizerunek dla potrzeb kontekstu fabularnego.
Tego typu próby artystyczne można znaleźć np. u Słowackiego w III
pieśni Beniowskiego (1841) czy u Gautiera w Arria Marcella
(1852).
Jedną z
zaawansowanych pod względem koncepcji artystycznej realizacji tematu
stanowi poemat Pompeja Cypriana Norwida. Jego wyjątkowość
polega m. in. na tym, że wykracza on poza granicę zainteresowania
kwestią zagłady miasta czy fascynacji tajemnicami, jakie kryją ruiny.
Napisany, jak podaje Gomulicki, najprawdopodobniej w 1848 lub w 1849
roku, po trzecim i ostatnim pobycie poety w Pompejach 2, z jednej strony nosi ślady lektury
powieści Lyttona 3, z drugiej - łączy
się tematycznie z wcześniejszymi tekstami stanowiącymi reminiscencje z
poprzednich wizyt w starożytnym mieście: z wierszem To rzecz ludzka
i ósmą pieśnią poematu Ziemia. Jak wiele niełatwych do
interpretacji tekstów Norwida, bywa raczej wymieniany z nazwy niż
badany pod kątem znaczeń lub sposobów lektury. Może się tak dziać
dlatego, że ukazana w nim wizja Pompejów chwilami wydaje się być
jedynie pretekstem do ukazania myśli i rozważań tkwiących zupełnie poza
zasięgiem wywoływanych przez temat konotacji znaczeniowych.
Dziwić może m. in.
biblijny kontekst utworu poświęconego przecież miejscu, w którym
rozkwitała politeistyczna religijność starożytnego Rzymu, gdzie podatny
grunt znajdowały swoboda obyczajów i intrygi polityczne. Motto utworu
zaczerpnięte jest z księgi Koheleta (Ekklesiastes):
Tę zabawę trudną dał Bóg synom ludzkim, aby się nią
trapili.
[Ekklesiastes, I, 13] 4
Fragment monologu króla Izraelskiego,
Koheleta, który odwołuje się do
postaci przemawiającego Salomona (stąd nazwa: hebr. Kohelet, gr.
ekklesiastes - 'przemawiający', 'kapłan') otwiera być może przed Pompeją
znaczącą perspektywę interpretacyjną. W Biblii poprzedzony jest
refleksją władcy-mędrca na temat marności świata, w którym podstawową
regułą trwania jest cykliczna powtarzalność (przemijanie i odradzanie
się), a co za tym idzie - brak postępu. Powstająca w wyniku tego pętla
zdarzeń sprawia, że człowiek ani nie ma pamięci o początku bytu, ani
nie może przewidzieć, jaki będzie jego ostateczny koniec. Wszystko już
było, zatem trudno oczekiwać, że w historii nastąpi coś nowego. Co może
wynikać z tak ukształtowanego mechanizmu funkcjonowania świata? Jak
sugeruje fragment przyjęty za motto poematu, trudną "zabawę" stawiania
sobie tego pytania i poszukiwania na nie odpowiedzi dał Bóg człowiekowi
ku jego utrapieniu. Odczytanie znaczeń biblijnego wskazania nie
nastręcza większych trudności. Kłopot może pojawić się w momencie
konfrontacji motta z tekstem autorskim, który w kontekście zdania z
księgi Ekklesiastes przestaje być czytelny. 5
Jaką funkcję pełnią słowa Koheleta w poemacie? Czy ilustrują
poszukiwawczy, odkrywczy sens i cel tworzenia dzieła artystycznego w
ogóle? Czy określają myśl przewodnią utworu, a zatem tworzą klucz do
jego interpretacji? Wyjaśnienie kryje się być może w sytuacji
dialogowej wpisanej w świat przedstawiony poematu, który formą swą
przypomina znany z literatury staropolskiej gatunek rozmowy zmarłych.
Dialog to nie tylko
interakcja między bohaterami. Jego wymowę określa szereg dodatkowych
elementów konstrukcyjnych dzieła takich, jak przestrzeń, czas, kierunki
akcji itp. Warto więc zwrócić uwagę na ukształtowanie dwóch kategorii
pełniących istotne funkcje w niemal wszystkich wielogłosowych tekstach
Norwida: na konstrukcję przestrzeni i czasu. W poemacie wydają się one
całkowicie podporządkowane przeżyciom "ja" - narratora i zarazem
bohatera, całkowicie, gdyż jego dwaj adwersarze - konsul Balbus i poeta
to cienie, postaci ze snu. Znikają wraz z końcową frazą narratora:
...Tu ciceron sny mi przerwał tkliwe,
Mówiąc, że nas czekają osły niecierpliwe.
[w. 176 - 177] 6
|
Rynek w Pompejach, fot. współczesna
|
Nietrudno zorientować się, że przestrzeń ma w Pompei charakter
dynamiczny i jest wyznaczana przez odsłaniane kolejno trzy
charakterystyczne miejsca starożytnej metropolii. Zadanie określenia
jej mapy ułatwiają wyróżnienia poczynione przez samego poetę. "U l i c
a g r o b ó w" [w. 2], "grób kapłanki M a m m i i" [w. 9] oraz "I z y d
y podwórze" [w. 122] to autentyczne, stworzone na bazie znaczących, w
dwóch ostatnich przypadkach nawet imiennych epitetów, nazwy punktów w
urbanistycznej infrastrukturze Pompejów. Kolejność wskazywania miejsc
odzwierciedla ruch w kierunku centrum. Ulica grobów leży poza
kompleksem miejskim i wiedzie - jak precyzyjnie zaznaczono w utworze -
do "arku, który służy za Pompei bramę" [w. 1], czyli do Bramy
Herkulańskiej. Ławowy grobowiec kapłanki Mamii dzielą od bramy jedynie
cztery sepulcra. Ten, kto przekroczy herkulańskie wrota, opuszcza
przestrzeń zewnętrzną i kieruje się do wewnątrz metropolii, której
religijne i artystyczne serce stanowi rozległy kompleks
architektoniczny skupiający wymienione w tekście "podwórze" Izydy
(święty krąg rytualny otaczający budynek kultu bogini - matki
wszechświata), tzw. Forum Trójkątne oraz teatry mały i wielki. Jeszcze
jedno miejsce, absolutnie centralne, przywodzą na myśl powracające w
ustach Balbusa i poety zagadkowe zwroty: "I byłem jako Jowisz..." [w.
115], "Taki to Jowisz ze mnie!" [w. 139, 170]. Przywołują skojarzenia z
głównym bóstwem Pompejów, którego świątynia (dziś w stanie szczątkowym)
usytuowana była na dużym, liczącym 157 m długości i 38 m szerokości
rynku głównym. 7
W uwewnętrznieniu i
centralizacji przestrzeni, tak wyraźnie widocznych w poemacie Norwida,
nie byłoby może nic interesującego, gdyby nie fakt, że przesuwanie się
arterią grobów z przedmieść do środka miasta nie odbywa się jako
fizyczna czynność bohatera-narratora i jest równoznaczne z wkraczaniem
do świata snu, sfery nie podporządkowanej więzom świadomości. Zmęczony
wędrowiec zatrzymuje się w grobowcu kapłanki Mamii. Realnie nie
przekracza więc nawet Bramy Herkulańskiej. Tu nawiedzają go dwa senne
cienie i dopiero rozmowa z nimi wprowadza go nie tylko w przestrzeń
wewnętrzną miasta, ale też w dawny, miniony czas. Co więcej - obszar za
murami to groby, teraźniejszość wędrowca. Droga prowadząca w stronę
centrum miasta to zaś szlak do wnętrza czasu, trakt, który pozwala nie
tyle spotkać duchy (to możliwe jest nawet przed bramą), ile spotkać je
w przeszłości. Działanie tego mechanizmu czasoprzestrzennego potwierdza
Balbus, gdy w grobowcu Mamii pojawia się cień bezimiennego poety i
zdumiony przybysz podrywa się, by ustąpić mu miejsca:
"Zaniechaj [...] czeka nie miejsca, lecz chwili,
W której się spotykamy i teraz, jak dawniéj,
Kiedyśmy tu za czasów oddalonych żyli..."
[w. 50 - 52]
Odkrywanie Pompejów przez
bohatera-narratora odbywa się zatem w dwóch
fazach. Pierwsza, kończąca się przed Bramą Herkulańską, utrzymana jest
w konwencji monologu narracyjnego, który związany jest z urbanistyczną
przestrzenią starożytnych przedmieść - nekropolii i czasem współczesnym
wędrowcowi. Ta część utworu dotyczy rzeczywistości realnej, nie wybiega
poza obcowanie bohatera z ruinami i tworzenie refleksji na ich temat.
Druga faza rozpoczyna się za bramą i bazuje na dialogu z duchami,
powołującym do życia na nowo przestrzeń wewnętrzną starych Pompejów.
Miejsca dawno zapomniane, zniszczone w gorącym żywiole lawy, pojawiają
się odświeżone w słowach poety:
"Zza miasta wracam, kędy czytałem Platona [...]
-Tak idę z myślą niby obraz świeży schnącą...
I dochodziłem, gdzie dziś po złamanym murze
I po kolumnach poznasz I z y d y podwórze.
-Zielone było wiosny szmaragdem i puste" [...]
[w. 117, 120 - 123]
Ta część poematu wykracza poza realność,
jest zdialogowanym zapisem
snu, w którym obrazy - zgodnie z zastosowaną przez Norwida poetyką
oniryczną - balansują między wyrazistością barw i kształtów i całkowitą
nieokreślonością widoków - cieni. Kolory są czasami dodatkowo
metaforyzowane w celu uzyskania odpowiednich tonów (podwórze Izydy
zielone jest "wiosny szmaragdem"), pojawiają się obfitujące w szczegóły
opisy postaci (konsul "w ramionach szeroki i w czole" [w. 34] nosi
"rodzaj płaszcza szytego w półkole / I upiętego klamrą z zakrzywionym
ćwiekiem" [w. 36 - 37]). Z drugiej strony można zauważyć obiekty trudne
do rozpoznania, o nieokreślonych kolorach i kształtach:
[...] dalej od drzwi grobu
Upadał cień, jakoby ktoś szedł usiąść z nami
I wstrzymał się... [...]
[w. 39 - 41]
Jaki jest cel takiego
dwoistego ukształtowania
przestrzeni i czasu? Dlaczego zdialogowana narracja tak usilnie
prowadzi w głąb dziejów, w granice tętniącego życiem miasta? By snuć
refleksje nad jego upadkiem? By rozpamiętywać triumf natury nad
cywilizacją? Wydaje się, że nie, ponieważ wedle słów "ja" mówiącego być
może w ruiny, "w ścisłe atomy marmurów / Przenika istność jaka, od
śmiertelnych lżejsza, / I błądzi tam po śnieżnym labiryncie głębi [...]
[w. 12 - 14]. Ten passus stawia najwyraźniej w centrum zainteresowań
człowieka, a właściwie jego duchowość wtopioną w starożytne zgliszcza.
Dostrzeganie w ruinach przenikającego ich ducha to charakterystyczny
dla Norwida sposób patrzenia na pozostałości po dawnych kulturach.
Podobny obraz pojawia się w wierszu Z listu (do Włodzimierza
Łubieńskiego), w którym Cyceron kończąc mowę o duchach "ze skrzydeł w
togę wracał konsularną, / Jak duchy - co z posągów wysłane na zwiady, /
O wschodzie słońca w marmur znów wsiąkają blady" [w. 37 - 39]. Ta
osobliwa, poetycka archeologia, nie ogranicza się do znanej Norwidowi,
popularnej w XIX wieku Winckelmannowskiej metody penetracji antycznej
kultury materialnej. Powrót do przeszłości, ożywienie przestrzeni
pompejańskiej to postępowanie artystyczne otwierające drogę do poznania
mentalności ludzkiej sprzed blisko 2 tys. lat. To działanie, które
można by nazwać archeologią ducha, gdyż wyodrębnia z "marmurów"
"istność" ludzką w postaci cieniów Balbusa i poety. Jednak obaj
uczestnicy rozmowy zjawiają się tylko po to, by krótko opowiedzieć o
funkcjach pełnionych w antycznej społeczności i opisać moment śmierci
podczas wulkanicznej katastrofy.
Bohaterowie dialogu
wykreowani zostali w nawiązaniu do postaci autentycznych. Nazwisko
Balbus (łac. 'jąkający się') przywodzi na myśl dwie postaci, które
czynnie uczestniczyły w życiu publicznym zarówno Pompejów, jak i
oddalonego od miasta o cztery kilometry Herkulanum. Pierwsza z nich to
prokonsul Marcus Nonius Balbus, który zasłynął z odbudowy bazyliki
herkulańskiej po zniszczeniach spowodowanych trzęsieniem ziemi, jakie
nastąpiło szesnaście lat przed tragiczną erupcją Wezuwiusza w 79 r.
Drugi Balbus, o imieniu Brutus, znany jest z napisów na murach
miejskich w Pompejach. Kandydował do duumwiratu w wyborach, które
odbywały się miesiąc przed zagładą metropolii. Odkryta inskrypcja
informuje: "Genialis wspiera elekcję Brutusa Balbusa na duumwira. On
będzie chronił skarbiec". Korupcja, łamanie prawa, nieudolność
działania to cechy charakterystyczne dla rzymskiej administracji I w. Z
wypowiedzi Norwidowskiego Balbusa wynika, że znał on aktualne problemy
polityczne i moralno-prawne Pompejów oraz angażował się mocno w życie
polityczne miasta:
"Konsulem będąc, znałem, co jest prawda gminna
I jakie wrzątki, jakie rozruchy się szerzą;
Sprawować więc, jak bóstwa ręka dobroczynna,
Myśliłem - wagę oną z gwiazd, co czasy mierzą" [...]
[w. 144 - 145]
Fakt, że bohater był już konsulem, a
dopiero zamierzał objąć władzę ("sprawować" "wagę") nad miastem, czego
nie zdążył uczynić przed katastrofą, łączy go z postacią Brutusa
Balbusa. Marcus Nonius był wtedy znanym, od dawna czynnym politykiem,
którego działania dotyczyły zresztą w większej mierze Herkulanum niż
Pompejów. Pamięć o Brutusie zachowała się również w napisie na miejskim
murze, co mogło być inspiracją do stworzenia obrazu wyłaniania się
duchów ze ścian zrujnowanych budowli.
Rodowód drugiego cienia - poety - jest znacznie trudniejszy do
ustalenia. Tekst poematu wskazuje z jednej strony, że był Greckim
artystą narodowym, z drugiej - że mieszkał w Pompejach i tam zginął
razem z całym miastem. Norwid nawiązuje prawdopodobnie do postaci
greckiego dramaturga, Menandra, który co prawda za życia nie miał nic
wspólnego z Pompejami, ale jego imieniem nazwano domus należący
faktycznie do Kwintusa Poppaeusa. Budynek przyjął nazwę od malowidła
ściennego, przedstawiającego wizerunek poety 8
i od tej pory jest kojarzony wyłącznie z nim. Nie dziwią więc pierwsze
słowa bohatera utworu:
[...] "Dom mój do dzisiaj pokazują co dzień,
I pustkę tę daleki ogląda przychodzień,
I w najtajniejsze wchodzi rozwalin zakątki" [...]
[w. 83 - 85]
Zatem i ta postać, podobnie jak Balbus,
może funkcjonować jako cień wydobyty ze starożytnych "marmurów".
Wkomponowanie jej w czas i przestrzeń ostatnich dni Pompejów to kwestia
dalszej gry poetyckiej fantazji.
Jaki jest sens
przywołania akurat tych postaci w utworze? Zarówno konsul, jak i poeta
jako konkretne, żywe osoby czy nawet duchy o określonych charakterach,
byli zapewne dla autora tekstu figurami pustymi. Niewiele o nich
wiadomo - poza funkcjami, jakie pełnili. Obaj znani są z pompejańskich
ruin, jeden z napisu, drugi - z malowidła. Historia literatury
dysponuje dodatkowo kilkoma niewiele znaczącymi rysami biografii
Menandra oraz informacjami na temat jego komedii, które naśladowali
rzymscy poeci dramatyczni: Plaut i Terencjusz. 9 Obie postaci można więc było obdarzyć
dowolnymi osobowościami, uczynić z nich bohaterów łatwo wpisujących się
w poetykę snu, bohaterów uniwersalnych, którzy mogą wystąpić w każdej
przestrzeni i w każdym czasie. Warto przyjrzeć się im bliżej.
Uczestników dialogu
charakteryzują ich własne wypowiedzi. Jakie światło rzucają na nich?
Balbus zwraca się do wędrowca-narratora:
[...] "Zwano mię miasta konsulem,
Przełożonym; jeżeli chcesz, to niby królem,
Bo nie wiem, jak się godność ta dzisiaj tłumaczy"
[...]
I bez liktorów miejsca przechodziłem gwarne,
Jak który bóg nietkliwe narażając ciało
Na mdłe zamachy, znane podstępy i marne...
- Poważna wzgarda rzeczy gminnych szła przede mną,
Na bok! - wołając - pewny-mąż i konsul ze mną."
[w. 63 - 65; 149 - 153]
Jaki wizerunek człowieka i męża stanu
wyłania się z tego krótkiego wspomnienia? Zwraca uwagę pojawiająca się
w pierwszym z urywków gradacja nazw. "Konsul", "przełożony", "król" -
takie stopniowanie dostojeństwa urzędu prowadzi w konsekwencji do
hiperbolizacji. Może to świadczyć po pierwsze o chęci zaimponowania
rozmówcy, po drugie - o niedojrzałym stosunku do pełnionej funkcji, po
trzecie wreszcie - o pełnym pychy i egzaltacji przecenianiu własnej
pozycji. Uzupełnieniem obrazu jest drugi fragment, w którym Balbus
porównuje się do boga. Epitety określające oznaki niechęci ludu wobec
jego osoby każą traktować mieszkańców miasta jednakowo - jako tłum,
motłoch, którego działania są "mdłe", "znane" i "marne". Nic dziwnego -
konsulowi przystoi "poważna wzgarda rzeczy gminnych". Wizerunek ten
ukazuje stereotyp człowieka będącego u władzy, który nie nasycił się
jeszcze towarzyszącym jej blichtrem - bardziej lub mniej obłudnym
społecznym poważaniem.
Znacząca jest także
autocharakterystyka poety. Jego wypowiedź to może bardziej próba
określenia niewypełnionej roli artysty niż zwykłe wspomnienie minionych
dawno wypadków:
"Grekiem będąc - ja chciałem przez serce narodu
Przewiać jak pieśń, jak akord harmonii - a imię
Na rymów rym, na koniec zostawić rapsodu..."
[...]
"Nie chciałem być, lecz bytów harmonię pić wieczną;
Nie chciałem iść, lecz drogą rozesłać się mleczną...
Nie chciałem mieć imienia, to jest - mieć je chciałem,
Ilem go nie osłaniał, ile je zszarzałem!..."
[w. 95 - 97; 103 - 106]
Słowa te zdominowane są przez jeden
powtarzający się zwrot: "chciałem". Przechodzi on potem w anaforę z
zaprzeczeniem. Bohater "chciał" dotrzeć do serca narodu, nie "być",
lecz odczuwać i poznawać byt, ogarnąć duchem cały świat, zasłużyć na
wieczne imię u tych, dla których tworzył. Czasowniki "chciałem" i "nie
chciałem" sugerują jednak, że faktycznie było odwrotnie, że szczytna
formuła bycia poetą, zapisana w porównaniach funkcji własnej osoby do
roli samej pieśni, "akordu harmonii" okazała się ułudą. Pojawił się
problem niemożności ucieczki artysty od bycia, od egzystencji w stan
idealnego, niczym nie zakłóconego poznania.
Gdyby pokusić się o
wyznaczenie cech wspólnych dla sytuacji, w jakich znaleźli się Balbus i
poeta, trzeba by uznać za najbardziej znamienną niespełnienie. Pierwszy
to konsul, który nigdy nie stał się konsulem, drugi - artysta, który
nigdy nie wypełnił swego posłannictwa. Dlaczego tak było? Obaj nie
zdobyli się na czyn. Balbus zamiast działać w imieniu mieszkańców
Pompejów, przemierzał miasto, gardząc nimi. Zaś poeta nie miał dość
siły, by zajrzeć do wnętrza narodu i poznać jego troski. Tego typu
postawy, charakterystyczne dla świeżo upieczonych dyplomatów i
pogrążonych w niemocy poetów wydają się być uniwersalne. Pojawiały się
zarówno w starożytnym Rzymie, jak i w świecie współczesnym Norwidowi -
zwłaszcza wśród osób, które nie dorosły lub nie chciały dorosnąć do
pełnienia przyjętych ról. Co więcej - w czasach Norwida kwestia
niemożności wyjścia ludzkości poza utarte schematy pozornie wybitnych i
w sensie heglowskim powtarzalnych osobowości władców i artystów stała
się dla niektórych wrażliwych jednostek problemem nie dość, że
aktualnym, to jeszcze bolesnym. W dzienniku braci Goncourt pod datą
sierpnia 1859 zagadnienie dziwacznej pętli ludzkich charakterów zostało
ujęte w formę gorzkiej refleksji:
Człowiek w Cezarze i człowiek w Napoleonie
musieli być do siebie podobni. Ta sama pogarda dla ludzkości etc. [...]
Napoleon, choć szlachcic, jest z motłochu. Szlachetne upodobania ma
tylko wtedy, gdy pasują do jego roli. Gustu, a raczej cierpliwości do
muzyki i polowania nabiera dopiero w płaszczu cesarza. Za genialnym
człowiekiem kryje się parweniusz, syn rewolucji, oficer artylerii,
zalatuje od niego koszarami i republiką. 10
A zatem powtarzalność - można odnieść wrażenie, że duchy występujące
jako partnerzy w rozmowie z wędrowcem wyłoniły się z ruin tylko po to,
by pokazać, że wszystko już było. Nihil novum - oto przesłanie,
jakie - w konfrontacji z mottem z księgi Koheleta oraz stereotypowymi
kreacjami bohaterów - narzuca lektura Pompei. W takim razie
passus biblijny, otwierający poemat zyskuje dodatkowy, ironiczny
wymiar. Ludzie trudnią się "zabawą" w archeologię, odkopują Pompeje,
trapią się zagadkami przeszłości po to, by ostatecznie dowiedzieć się,
jacy sami naprawdę są i jakimi zawsze byli.
Poszukiwanie w
historii postaw i zdarzeń o charakterze poznawczym to droga myślowa
charakterystyczna dla Giovanniego Battisty Vico, osiemnastowiecznego
filozofa, który twierdził, że historia pozwala człowiekowi zdobyć
najpełniejszą wiedzę zarówno o świecie, jak i o sobie samym. Poznając
własne dzieje, można dowiedzieć się prawdy o sobie samym. Podobna
koncepcja funkcjonowała w światopoglądzie romantycznym. 11 Twórcy tacy, jak Brodziński, Mickiewicz,
Słowacki czy Krasiński posługiwali się nią, poszukując wyjaśnień dla
sytuacji kulturowej i politycznej narodu. W Pompei Norwid
wykorzystał ją w inny sposób - wydobył z niej prawdy uniwersalne.
Pytania o naród, jego korzenie i tożsamość zastąpił pytaniami o
człowieka, jego miejsce w społeczeństwie i świecie. 12
Olaf Krysowski
Przypisy:
1. Por. chociażby wizje natury żywej, podmiotowej,
dysponującej
ogromnym potencjałem sił tworzenia i niszczenia, które pojawiły się w
pismach S. T, Coleridge'a i F. W. Schellinga.
2. J. W. Gomulicki, Cyprian Norwid. Przewodnik po
życiu i twórczości,
Warszawa 1976, s. 58, 182, 205.
3. Ostatnie dni Pompejów Lyttona były przedmiotem rozmów
Norwida z Mickiewiczem na początku 1848 roku. Zob. informację na ten
temat w: C. Norwid, Pisma wszystkie pod red. J. W. Gomulickiego, t. 3,
Warszawa 1971, s. 718.
4. Cytat wg tekstu Biblii Gdańskiej, z której Norwid zaczął korzystać w
roku 1848.
5. Problem "czytelnej części" i "nieczytelnej całości" pojawia się w
badaniach nad tekstami Norwida bardzo często. Por. W. Rzońca, Norwid.
Poeta Pisma, Warszawa 1995, s. 57 - 64.
6. Fragmenty poematu cyt. za: C. Norwid, Pisma wszystkie pod red. J. W.
Gomulickiego, t. 3, dz. cyt.
7. Strukturę przestrzenną Pompejów opisuje dokładnie Alberto Carpiceci.
Zob. jego Pompeje dziś i 2000 lat temu, Florencja 2000.
8. Por. tamże, s. 102 - 103.
9. Z informacji o Menandrze zachowały się tylko wzmianki, że żył w
latach 342 - 292 przed Chrystusem, napisał ponad 100 sztuk teatralnych
(w większości komedii) i odniósł 8 zwycięstw w ateńskich zawodach
dramatycznych. Mieszkał najprawdopodobniej w Atenach, a jego śmierć
wiąże się raczej z wodą niż ogniem wulkanicznym. Legenda głosi, że
utonął podczas pływania w ateńskim porcie, Pireusie.
10. E. i J. de Goncourt, Dziennik. Pamiętniki z życia literackiego,
przeł. J. Guze, Warszawa 1988, s. 94.
11. Por. M. Janion, M. Żmigrodzka, Romantyzm i historia, Warszawa 1978,
s. 24.
12. Więcej na temat relacji Norwid - Vico w: E. Feliksiak, Poezja i
myśl. Studia o Norwidzie, Lublin 2001, s. 213 - 259.
| Strona główna
| Artykuły | Recenzje | Przyczynki | Kadra |
| Z życia Zakładu | Archiwum
| Linki | Kontakt |
|