| Marcin Górecki
Bohaterowie
literaccy w tekście i na scenie. O postaciach Belzebuba i Nowosilcowa w
teatralnej adaptacji Dziadów Konrada Swinarskiego
| Pobierz plik z artykułem:
- (format MS Word) Dziady.doc
[80 KB]
- (format PDF) Dziady.pdf [177 KB]
| Dodano: Styczeń 2007 r.
|
Jerzy Stuhr w roli diabelskiego
ducha (III cz. Dziadów, akt
I, sc. III; spektakl w inscenizacji Konrada Swinarskiego i reżyserii
telewizyjnej Laco Adamika, zrealizowany w Starym Teatrze w Krakowie w
dniach 5-13 kwietnia 1983 r.)
|
Premiera
Dziadów
w reżyserii Konrada Swinarskiego odbyła się w niedzielę 18 lutego 1973
r. o
godzinie 19 w Teatrze Starym w Krakowie. Marta Fik pisała: „ta
inscenizacja
musiała stać się wydarzeniem”. Wszyscy chcieli zobaczyć Dziady.
Spektakl już przed
premierą zyskał tak duży rozgłos, że bilety rezerwowano z
wielomiesięcznym
wyprzedzeniem. Grano go do 1983 r. 269 razy. Bibliografia tej
inscenizacji
liczy ok. 150 pozycji. Dla porównania – poprzedni spektakl Swinarskiego
wystawiany w Teatrze Starym, Wszystko
dobre, co się dobrze kończy
Szekspira, grano razy 40 przez rok, a poświęcono mu 28 artykułów. Jedno
z jego
najpopularniejszych krakowskich przedstawień, Sen nocy letniej,
było
grane 90 razy. Niewiele można wymienić spektakli innych reżyserów,
które byłyby
aż tak dokładnie opisane i do których by się tak często odwoływano,
może tylko Książę
niezłomny, Apocalypsis Cum Figuris Jerzego Grotowskiego lub Umarła
klasa Tadeusza Kantora mogą pod tym względem równać się z Dziadami
Swinarskiego. To proste zestawienie świadczy o randze spektaklu w
historii
teatru polskiego.
Warto
zwrócić uwagę na
relacje, jakie wytworzyły się
między tekstem dramatycznym i tą jego realizacją sceniczną.
Interesująca może
się wydać kreacja postaci dramatu – zarówno w tekście, jak i na scenie.
Jak
pisała Anna Ubersfeld, „można zapewne twierdzić, że postać dana w
tekście
właściwie nie istnieje”1.Istotnie,
postać w samym tekście dramatycznym można pojmować jako
wypadkową
wszystkich wyobrażeń o niej, dyskursów jej dotyczących, komentarzy
rozwijających słowa dramatu itp. Inaczej trzeba traktować postać
sceniczną,
jako konkretyzację rzeczywistości przedstawionej w utworze. Poszukując
w
tekście charakterystycznych rysów postaci na potrzeby stworzenia
kreacji
aktorskich, reżyserzy zazwyczaj zwracają uwagę na ich cechy znamienne,
choć
niekoniecznie najbardziej oczywiste. Aby zorientować się, jakie
wyzwania przed
odtwórcami poszczególnych ról w inscenizacji Swinarskiego postawili
bohaterowie
Mickiewiczowskich Dziadów,
warto przyjrzeć się pierwowzorom
funkcjonującym w tekście. Wybór postaci, ze względu na szkicowy
charakter
artykułu, skupia uwagę na kreacjach Nowosilcowa i Belzebuba – tych osób
dramatu, które mogły stanowić figury trudne do przedstawienia dla
twórcy
inscenizacji teatralnej. Postać Gustawa-Konrada została celowo
pominięta z
uwagi na ogrom literatury zajmującej się tym bohaterem. U każdej z
postaci
można wyodrębnić co najmniej dwa rodzaje cech: charakterologiczne oraz
funkcjonalne (miejsce bohatera w konstrukcji fabularnej tekstu).
Postacie
literackie Mickiewicza
Belzebub
imiennie ujawnia się w tekście dopiero w obecności dwóch innych diabłów
w
scenie snu Nowosilcowa:
Dwaj
diabły
Coś ty za
kmotr?
Belzebub
Belzebub
[...]
Od Cara
zwierzchność mam!2
|
Jerzy Stuhr w roli Belzebuba (III
cz. Dziadów, akt
I, sc. VI; spektakl w inscenizacji Konrada Swinarskiego i reżyserii
telewizyjnej Laco Adamika, zrealizowany w Starym Teatrze w Krakowie w
dniach 5-13 kwietnia 1983 r.)
|
Manifestuje
przy tym
swoją nadrzędną pozycję w stosunku do
innych biesów. Jednak już wcześniej, w scenie egzorcyzmów Księdza
Piotra
pojawia się demon, który zaklinany przez duchownego i zmuszony do
przedstawienia się, wymienia swe imiona: „Lukrecy, Lewiatan, Voltaire,
Alter
Fritz, Legio sum” [170]. Choć Belzebub to jedyny diabeł w całych Dziadach
określony imiennie, co podkreśla jego zwierzchność nad pozostałymi
złymi
duchami, imiona raczej nie charakteryzują tej postaci. Z samego tekstu
nie
można wywnioskować z całą pewnością, czy duch egzorcyzmowany przez
Księdza Piotra
to Belzebub z późniejszych scen. Kiedy Konrad pada zemdlony w celi, dwa
diabły
(określane jako „pierwszy”, „drugi”, duchy „z lewej” i „z prawej
strony”)
okazują się przemawiać jego głosem. Faktem jest również, że w kolejnej
scenie
ukazującej opętanie (widzenie Senatora) to nie Belzebub, ale właśnie
dwa
pomniejsze diabły – za jego pozwoleniem – sprowadzają na Senatora nocny
koszmar. Łatwo dostrzec w tym schemat zależności: Belzebub kieruje
poczynaniami
sług piekielnych pojawiających się dwójkami, lecz możliwe, że za każdym
razem
jest to inna para. Określenie „duch” ze sceny egzorcyzmów może jednak
odnosić
się do niego, gdyż jest to ważna scena i znaczący moment akcji dramatu.
Tylko
potężny demon może starać się oprzeć egzorcyzmom Księdza Piotra, który
ma (co
wynika ze sceny widzenia czy przepowiedni śmierci Doktora, Pelikana i
Bajkowa)
wsparcie aniołów a możliwe, że samego Boga.
Język
Belzebuba wskazuje na różne cechy: złość (diabły potrafią się bić
między sobą –
jak w scenie improwizacji) czy dumę, ale i wiedzę oraz umiejętność
kierowania
ludzkimi emocjami. Wymiany zdań między diabłami są szybkie i
chaotyczne, co
również może sugerować reżyserowi/aktorowi sposób ich scenicznego
przedstawienia. W Dziadach
postać Belzebuba nie jest literacko
rozbudowana. Zdaje się mieć jedynie podstawowe cechy zwyczajowo
przypisywane
diabłu. Niewiele wiadomo także o jej zewnętrznym wyglądzie. Można się
tego
wyglądu tylko domyślać uwzględniając fakt, że Mickiewiczowskie diabły
mają
rogi, ogony i pazury:
Pierwszy
Precz stąd – bo wezmę
na rogi
I będę cię lat tysiąc
niósł, i w paszczę samą
Szatana wbiję.
[...]
Drugi duch
Pop, klecha,
przyczajmy się i schowajmy rogi
[...]
Duch
Gdy
pazurami grzesznika odzieram
Nieraz
ogonem, ach! ach! – łzy sobie ocieram.
[164,
165, 173]
|
Wiktor Sadecki jako Senator (III
cz. Dziadów, akt
I, sc. VIII; spektakl w inscenizacji Konrada Swinarskiego i reżyserii
telewizyjnej Laco Adamika, zrealizowany w Starym Teatrze w Krakowie w
dniach 5-13 kwietnia 1983 r.)
|
Ten
wygląd – utrwalony w tradycji literackich i ikonograficznych
przedstawień
diabła 3
– w połączeniu z wypowiadanymi słowami tworzy w pewnym momencie
wizerunek
bestii, której ulubionym zajęciem jest przysparzanie cierpień
człowiekowi:
Pierwszy
z lewej
Ty
bestyjo głupia!
Nie pomogłeś ostatnie
słowo mu wyrzygnąć,
Jeszcze o jeden
stopień w dumę go podźwignąć!
Chwila dumy – ta
czaszka już byłaby trupia.
Być tak blisko tej
czaszki! i nie można deptać!
Widzieć krew w jego
ustach, i nie można chłeptać!
[...]
[164, 191]
Jest
to typowe artystyczne wyobrażenie diabła, który w dramacie pełni
funkcję
symboliczną, przywodząc na myśl piekło i mroczną stronę zaświatów.
Jednocześnie
okazuje się, że w obrębie utworu te warstwy (piekielna i niebieska)
wpływają na
świat ludzki, w którym rozgrywają się starcia ich sił. Terenem walki i
celem
jednocześnie – jest człowiek. Głosy diabłów stanowią w Dziadach przeciwwagę
dla wypowiedzi Aniołów oraz Księdza Piotra, który uczestniczy w
rzeczonej walce
o człowieka po stronie Aniołów i Boga oczywiście. To antytetyczne
zestawienie
umożliwia właściwe rozpoznanie moralnej kondycji każdego z bohaterów i
roli,
jaką pełni on w tekście.
Postać
Nowosilcowa – ulegającego (podobnie jak Konrad) działaniom sił zła –
pojawia
się już w pierwszej scenie pierwszego aktu. Choć nie występuje tam
osobiście –
jest wspominana przez więźniów i to w zdecydowanie negatywnym
kontekście:
Jankowski
[...]
Tu
Nowosilcow jak źmija,
Jezus
Maryja!
Póki cała
carska szyja,
Jezus
Maryja!
Póki
Nowosilcow pija,
Jezus
Maryja!
Nie
uwierzę, że nam sprzyja
Jezus
Maryja.
[147]
Wizerunek
Nowosilcowa – znienawidzonego senatora carskiego w Warszawie został
nakreślony
w sposób znacznie bardziej wyrazisty niż Belzebuba. Jego cechy
osobowościowe
uwidaczniają się po raz pierwszy w scenie snu Senatora (bliźniaczej
wobec
widzenia Księdza Piotra). Pycha, w którą diabły planują pchnąć
carskiego
urzędnika, jest nieodłączną częścią tego wizerunku. Scena VIII ukazuje
chyba
najpełniejszy obraz omawianej postaci: wyłania się z niej człowiek
bezwzględny
i okrutny, gotów zamykać w więzieniach nawet dzieci (syn Kanissyna),
wysyłać na
śmierć za błahe przewinienia, z upodobaniem zastraszający wszystkich
wokół,
nielojalny nawet w stosunku do współpracowników (Doktor). W zasadzie
można
stwierdzić, że postać Nowosilcowa jest zbudowana według standardowego
wzorca
postaci negatywnej – złego władcy. Kiedy każe zrzucić po schodach
niewidomą
kobietę, która przyszła błagać o darowanie życia jej synowi – ma w
sobie coś z
okrucieństwa Heroda, kiedy zaś rozmawia ze swymi zausznikami – jest
dumny i
niecierpliwy zarazem. Zwraca uwagę, aby go w sposób przesadny tytułować
(jaśnie
oświecony pan) – niczym Gogolowski Kowalew z Nosa. Jednak
Kowalew jest w
swojej tytułomanii śmieszny, Nowosilcow – groźny. Podobnie funkcjonują
w
dramacie inni urzędnicy carscy – jako personifikacje najgorszych cech
ludzkich,
niebezpieczni nawet dla siebie nawzajem.
Jednolite
ukierunkowanie charakterologiczne jest typowe w kreacjach postaci
dramatycznych
z początku XIX wieku. Cechy postaci były wówczas (inaczej niż w drugiej
połowie
wieku, gdy zaczął rozwijać się psychologizm literacki) zazwyczaj
przewidywalne,
warunkowały rozróżnianie bohaterów pozytywnych i negatywnych. Wyjątki
zdarzały
się wśród postaci tragicznych (czasem wzorowanych na postaciach
Szekspirowskich). Również język i sposób wypowiadania się (wtrącenia
francuskie, słowa ostre i gniewne) mogą stanowić wskazówki dla aktora
interpretującego postać. Wtrącenia francuskie sugerują dystynkcję.
Emocje
objawiane za zamkniętymi drzwiami spychają ją jednak do poziomu fasady,
za
którą kryje się tyran obawiający się utraty władzy, nie stroniący od
najpodlejszych postępków i słów, które w towarzystwie skrupulatnie
ukrywa.
Warto zwrócić uwagę na zmianę zachowania senatora w momencie przybycia
Pani
Rollison: każe ją zrzucić ze schodów, lecz gdy lokaj mu oznajmia, że
kobieta ma
list polecający od księżnej – Nowosilcow przyjmuje ją, zapewnia, że nie
ma nic
wspólnego z aresztowaniem jej syna i obiecuje jej skargę „najprędzej
rozpatrzyć, jeśli to prawda, uszy komisarzom natrzyć”.
Przedstawione
w tekście: wygląd, sposób mówienia oraz czyny mogą tworzyć inspirację
do
teatralnej konkretyzacji postaci. Dodatkowe sugestie w tym względzie
mogą
podsuwać kreacje osób, którymi otacza się Senator, takich jak lokaje,
Szambelan, Panna, a także zaprojektowany wystrój sceny (wiele pokoi,
sugerowane
bogate wyposażenie). Czynniki te wymuszają na bohaterze dystynkcję,
określony
sposób mówienia czy poruszania się. Wydaje się, że dla Mickiewicza
istotne było
wywołanie kontrastu między warstwą sprawującą władzę, a prześladowanymi
Polakami. Scena balu u Senatora dostarcza takiego zestawienia: można
porównać
taniec, śpiew i rozmowy w sali balowej, gdzie Senator tańczy w
pierwszej parze
menueta z tańcem i śpiewami więźniów z pierwszej sceny. Równie cennymi
wskazówkami dla realizatorów spektaklu mogą być uwagi wygłaszane na
temat
Nowosilcowa przez osoby postronne w scenie balu.
Dama
Patrz,
patrz starego jak się wije,
Jak sapie,
oby skręcił szyję.
(do
Senatora)
Jak
ślicznie, lekko tańczysz Pan!
[...]
[231]
Poza
informacją o wieku Senatora pojawia się druga o tym, że budzi on odrazę
u dam,
do których się zaleca. Zapewne jego zaloty są niezdarne, lub może nawet
niestosowne do jego wieku. Łatwo sobie wyobrazić odpychającego
mężczyznę w
wieku 50 – 60 lat, który usiłuje przypodobać się młodym kobietom.
Podobnie
zachowywał się Harpagon ze Skąpca
Moliera, lecz była to postać
o
proweniencji ludowej, żywcem zaczerpniętej z komedii dell’arte, o czym
nie może
być mowy w przypadku Senatora.
Kolejny
obraz Nowosilcowa rysują następujące komentarze:
Młody
człowiek
Patrz, jak
on łasi się i liże,
Wczora
mordował, tańczy dziś;
Patrz,
patrz, jak on oczyma strzyże,
Skacze
jak
w klatce ryś
Dama
Wczora
mordował i katował,
I tyle
krwi niewinnej wylał;
Patrz,
dzisiaj on pazury schował
I będzie
się przymilał.
[...]
[231-232]
Znamienne
jest wyposażenie Nowosilcowa w atrybuty zwierzęce: oto skacze on jak
ryś i ma
pazury. Wystarczy przypomnieć sobie wygląd diabłów, a stanie się
oczywiste, że
Senator jest z nimi spokrewniony. Wyposażeni w takie zestawienie cech
reżyser i
aktor mogą bez trudu skonstruować postać sceniczną o wyrazistym
charakterze.
Konkretyzacje
teatralne Swinarskiego
Rekonstruując
charakterystyczne cechy postaci literackich, można pokusić się o ich
zestawienie ze scenicznymi realizacjami Swinarskiego. Aktor z reguły
ukonkretnia postać i zmienia jej status z wirtualnego na rzeczywisty.
Zazwyczaj
też recepcji teatralnej i recenzji 4.
podlega fizyczny aspekt bohatera. Po lekturze tekstu dramatycznego
czytelnik ma
wypracowaną wizję postaci powstałą na podstawie zebrania i uogólnienia
rozproszonych w tekście informacji na temat jej cech. Sceniczna
adaptacja
zmusza natomiast widza do selekcji tych cech z racji, że rysy bohatera
ulegają w
niej uszczegółowieniu. W omawianej realizacji dzieła z roku 1973 w roli
Belzebuba wystąpił Jerzy Stuhr, a Nowosilcowa – Wiktor Sadecki.
Młody
wówczas aktor Jerzy Stuhr (dyplom Krakowskiej PWST uzyskał w 1972 roku)
miał
teoretycznie proste, wręcz ćwiczeniowe zadanie. Kwestii diabła w
tekście jest
niewiele, psychologizacja bohatera jest zbędna, zatem i rola –
poboczna.
Jednakże Konrad Swinarski rozbudował kreację tej postaci tak, że
zyskała ona
wymiar wszechobecnego demona, kierującego z ukrycia, lub oficjalnie
pozostałymi
diabłami i zdarzeniami scenicznymi. Interesującym posunięciem jest fakt
powierzenia roli mistrza ceremonii ze sceny VII (Salon warszawski)
również Stuhrowi. Aktor, widziany wcześniej jako diabeł, nagle wkracza
w
rzeczywistość sceniczną, w której do tej pory nie funkcjonował. Jedynie
niemi
widzowie zdają sobie sprawę w tym momencie z przebiegłości diabła,
który
obwieszcza ze sceny:
Mistrz ceremonii
Nie ma dworu! – a to
mię dziwi niepomału,
Przecież ja jestem
mistrzem ceremonijału.
[204]
czym
jednocześnie
dobitnie zaznacza, pod czyim władaniem
znajduje się dwór carski. Jednak ten aspekt jest widoczny jedynie w
realizacji
scenicznej. Owo podwójne zastosowanie tego samego aktora podkreśla
ścisły
związek dwóch światów, również ustala nadrzędność rzeczywistości
nadprzyrodzonej nad sferą ludzką.
Belzebub
Stuhra jest postacią niejednorodną: kiedy pojawia się na arenie
zdarzeń, aby
opętać Konrada, jest szybki i zwinny. Biega po scenie, fika koziołki,
ma rogi i
czarną brodę. Stara się sprostać charakterystyce Belzebuba zawartej w
tekście
dramatu. W trakcie egzorcyzmów zmienia się: kpina graniczy ze strachem,
nienawiść prowokuje kuszenie. Sceniczny Belzebub prezentuje cały
wachlarz
emocji, nie wyłączając uprzejmej dystynkcji i ukrytej złośliwości w
scenie balu
– przez co jest bardziej wiarygodny niż postać naszkicowana w dramacie.
Jerzy
Stuhr z jednej strony ukazał figurę bezlitosnego gnębiciela rodzaju
ludzkiego,
z drugiej – uważnego i ostrożnego obserwatora, lecz nie – myśliciela.
Emocje
Belzebuba starał się ujawnić raczej w sferze fizycznego ruchu, a nie
refleksji.
Widać to zwłaszcza w przypadkach, gdy staje się on spiritus movens
zdarzeń, co stawia go w opozycji do wymienianego wcześniej anioła,
który przez
bezruch i majestatyczne gesty tworzy wrażenie istoty spokojnej,
obdarzonej
wiedzą absolutną. Oczywista jest również władza Belzebuba nad innymi
diabłami.
Strofuje on je, a czasem chwyta za karki i przegania w inny punkt
sceny. Jest
również najbardziej wysunięty do przodu w scenach grupowych, natomiast
w
scenach, w których diabły stają się bestiami biegającymi niemal na
czworakach –
najbardziej wyprostowany.
Sceniczna
adaptacja postaci zawsze jest w jakimś sensie interpretacją. Zaś
interpretacja
musi skupiać się na jednym wzorze naśladownictwa podstawy 5.
Na ogół aktor konstruuje podstawową linię psychologiczną bohatera i
uzupełnia
ją własnym wyobrażeniem z zachowaniem prawdopodobieństwa zdarzeń. Co
jednak z
postaciami, które mogą nie kwalifikować się do psychologizacji według
ludzkich schematów?
Belzebub jest właśnie taką postacią. Wyjściem okazała się wymieniona
już
fizyczność, która wypełnia kreację diabelską w inscenizacji
Swinarskiego i
prowokuje zdarzenia, pozostawiając uzupełnienie tych zdarzeń ideą –
bohaterom
bardziej refleksyjnym, takim jak Konrad lub Ksiądz Piotr.
Analizując
koncepcję teatralnej konkretyzacji postaci Nowosilcowa, warto zwrócić
uwagę na
to, co pisał Tomasz Łubieński o portrecie Senatora ukazanym w
telewizyjnej
wersji Dziadów,
wyreżyserowanej przez Jana Englerta:
[...] Kiedy
zastanawiam się, kim był
Nowosilcow, przypomina
mi się kreacja Zapasiewicza w telewizyjnych „Dziadach”. Zapasiewicz
przedstawił
senatora jako smutnego szatana, świadomego, że jest uosobieniem zła i
kiedy
piorun zabija jego współpracownika, w mądrych oczach Nowosilcowa widać,
że on
wie, iż tak się stać musiało. Myślę, że udane przedstawienie „Dziadów”
poznaje
się m. in. po sposobie przedstawienia Nowosilcowa: można go ukazać jako
błazna,
można jako szatana, osobiście wolę tę drugą interpretację 6.
Łubieński,
jak na historyka i biografa
przystało, opowiedział się za wersją postaci bardziej pasującą do
prawdy
historycznej, niż do karykatury nakreślonej przez Mickiewicza w
dramacie.
Oczywiście twórcy spektaklu teatralnego nie są zobowiązani do podążania
jedynie
za tekstem sztuki i mogą również badać tło historyczne zwłaszcza,
jeżeli fabuła
jest w tak dużej mierze oparta na faktach i operuje tak wieloma
postaciami
rzeczywistymi.
Jak na tym
tle prezentują się Dziady Swinarskiego?
Nowosilcow jest bezwzględny i jednowymiarowy. Otacza się postaciami
stanowiącymi jego odbicia w krzywym zwierciadle, takimi jak Bajkow. W
spektaklu
Bajkow występuje jako wiecznie uśmiechnięty głupiec o twarzy ropuchy,
któremu
sprawia przyjemność bycie pośmiewiskiem dla Senatora i innych
towarzyszy. Sam
Senator niewiele różni się od niego poza tym, że ma w sobie więcej
dystynkcji i
w nieco bardziej zawoalowany sposób zaleca się do młodych panien
(obydwie
postacie są w wieku 50-60 lat). Postawa Nowosilcowa, jego ruchy, gesty
są
sztywne, władcze i wystudiowane. Jest – jak swój literacki pierwowzór –
okrutny, czasem wręcz sadystyczny. Lecz z całą pewnością nie jest
głupcem.
Między wierszami można wyczytać poczucie niespełnienia zawodowego, mimo
wysokiego stanowiska, jakie piastuje. Wciąż czuje się zależny od innych
osób i
to niekoniecznie od cara – mówi o tym jego reakcja na list od księżnej
wstawiającej się za panią Rollison. Na słowa tej ostatniej:
Tyś nie wiedział! –
te łotry wszystko tobie tają,
Wierz mi, Panie, tyś łotrów otoczony zgrają [...]
[220]
reaguje
z
milczącą aprobatą. Tekst dramatu
sugeruje tu raczej zniecierpliwienie (Senator, słysząc te słowa, śmieje
się).
Jego sceniczny odpowiednik nie uwzględnia tej czynności, przez co staje
się
podejrzliwy i ostrożny. Nie ma w nim nic zwierzęcego, ani otwarcie
bestialskiego. Wszystkie zbrodnie popełnia w białych rękawiczkach,
pozostając
utajonym sprawcą zła. Jego osobistym kamerdynerem jest (w spektaklu)
nie kto
inny jak Jerzy Stuhr, czyli Belzebub. Mając takiego pomocnika można
czynić
najbardziej wyszukane zło. Lecz Nowosilcow miejscami wydaje się być
zakładnikiem własnej pozycji i obranego sposobu sprawowania władzy. Po
panice
spowodowanej ponownym pojawieniem się pani Rollison i nagłą śmiercią
Doktora,
stara się zachować rezon i powrócić do zabawy, którą mógłby zagłuszyć
swoje
własne demony. Lecz wyraźnie widać, że w tym momencie pozostaje sam na
scenie i
mimo swego groźnego zachowania budzi już raczej litość niż odrazę.
Generalnie
postać teatralna zachowuje cały cynizm i okrucieństwo
pierwowzoru. Jednak do jego „lokajskiej” duszy dodaje rozumność, która
nie
odznacza się jako ważna cecha w samym dramacie. Można by pokusić się o
następującą paralelę: Nowosilcow tak się ma do swoich współpracowników,
jak
Belzebub do poddanych mu diabłów. Wyraźnie uwidacznia się to w sztuce
Swinarskiego. Z tym, że Belzebub pracuje na swoją nagrodę u Szatana,
Nowosilcow
– na swoją karę. Dlatego jest postacią tragiczną.
* * *
Spektakl
Swinarskiego
dowodzi, że konkretyzacja
postaci może modyfikować kierunek odbioru dzieła. Jest to wyraźnie
zauważalne
zwłaszcza w przypadku dramatu od dawna zakorzenionego w kulturze i
świadomości
odbiorców. Jednocześnie konkretyzacja, jako określona propozycja
interpretacyjna, może stanowić o wartości spektaklu. Istotny okazuje
się przy
tym dobór środków technicznych służących interpretacji. Charakter
postaci można
przecież kształtować za pośrednictwem muzyki, scenografii, oświetlenia,
czy
wreszcie samej gry aktorskiej. Wykorzystanie tych elementów w
odpowiednich
proporcjach, uzależnionych zazwyczaj od rodzaju odbiorcy, do którego
kierowane
jest przedstawienie, aktualnej mody artystycznej, idei reżyserskiej i
wielu
innych aspektów, decyduje o kierunku odbioru sztuki.
Inscenizacja Dziadów
Swinarskiego unaocznia możliwość rewizji zastałego tradycyjnego obrazu
danego
dzieła oraz zaadaptowania go dla współczesnych potrzeb kultury i
sztuki.
Reżyser skorzystał z przysługującego mu prawa i zaprezentował spektakl
zgodnie
z własnym odczytem dzieła literackiego. A czy ciągłe powroty do dzieła,
także
kosztem sprzeniewierzania się jego pomnikowości, nie są potwierdzeniem
nieustającej siły jego oddziaływania? Czy nie świadczą o
ponadczasowości
podejmowanych w nim tematów i czy nie stanowią o jego żywotności?
Obserwując
współczesne sceniczne konkretyzacje bohaterów romantycznych można chyba
odpowiedzieć twierdząco. Dzieje teatralnej recepcji dramatu
romantycznego w XX
i XXI w. to jednak temat zasługujący na omówienie w obszerniejszej
pracy.
1 A.
Ubersfeld, Czytanie
teatru,
Warszawa 2002, s. 142.
2 A. Mickiewicz, Dzieła
poetyckie,
oprac. S. Pigoń, Warszawa 1982, t. 3, s. 189, 191. Wszystkie cytaty z Dziadów
pochodzą z tego źródła. Dalej – w sąsiedztwie każdego fragmentu podaję
numery
stron.
3 Por. np. W.
Grąbczewski, Diabeł
polski w rzeźbie i w legendzie, Warszawa 1990.
4Zagadnieniu
konkretyzacji
teatralnej tekstu poświęcono wiele rozpraw teoretycznych. Część z nich
jest
silnie nacechowana emocjonalnie z racji uczestnictwa niektórych autorów
w sporze
o prymat literatury nad teatrem, lub odwrotnie. Taki jest artykuł
Konrada
Górskiego Literatura i teatr
(„Dialog” 1973, nr 2, s.130-137). Zob. też prace analityczne na ten
temat: D.
Ratajczakowa, Teatr jako interpretator
dzieła literackiego w: Zagadnienia
literaturoznawczej interpretacji pod red. J. Sławińskiego i J.
Święcha,
Wrocław 1979, s. 233-255 oraz A. Sitek, Teatr
i tekst, Kraków 2005.
5 Podstawą jest tu
tekst
dramatyczny. Zaś terminu „naśladownictwo” używam dla oznaczenia gry
aktorskiej
odzwierciedlającej jeden konkretny schemat spośród zachowań, działań,
słów,
akcji, które tworzą postać dramatyczną. Wykorzystanie wszystkich
możliwych
tropów w tworzeniu postaci według tak skomplikowanego tekstu, jakim są Dziady, jest dla aktora rzeczą
niewykonalną.
6 Cyt. za: Adam Mickiewicz i Nowosilcow.
Rozmowa Jana Strzałki z
Tomaszem
Łubieńskim, „Apokryf” 1998 nr 14 (dodatek do „Tygodnika
Powszechnego”
1998 nr 51-52). Pełny tekst dostępny na stronie: http://www.tygodnik.com.pl/apokryf/14/lubienski.html
| Strona główna | Artykuły
| Recenzje | Przyczynki
| Kadra |
| Z życia Zakładu | Archiwum
| Linki | Kontakt
|
|